wtorek, 21 sierpnia 2012

Trochę dalej

Dalej, bo zza hiszpańskiej granicy. Piszę, łącząc się z internetem siecią bezprzewodową domu Residencia Salesiana Marti - Codolar w Barcelonie. Wyjeżdżając z domu 16ego sierpnia, wraz z rodzinką przejechaliśmy już spory kawałek Niemiec. Śmigając szerokimi autobhanami dotarliśmy do Lindau, Austriackiego kurortu nad ogromnym jeziorem na podgórzu Alp. Po noclegu pod namiotem, ruszyliśmy stamtąd do kraju, który na stałe wyrył się w moich oczach i sercu niczym na klatce kliszy do aparatu. Szwajcaria. Kraj najznamienitszej czekolady Lindt'a, najprecyzyjniejszych zegarków Rolex'a oraz najsolidniejszych scyzoryków Victorinox'a. Otoczony zewsząd alpejskimi megalitami, przepleciony szerokimi drogami, odziany w zielone pola i błękitne niebo. Najpewniej przesadzam ponieważ przejechałem tylko jakąś część Szwajcarii ale kto by zobaczył, ten by zrozumiał. Po przejechaniu górskiej granicy Szwajcarii, dotarliśmy do Włoch. Tam skierowaliśmy się na Mediolan gdzie dotarliśmy nocą. Po krótkim błądzeniu dotarliśmy na pole kempingowe. Rano pojechaliśmy zwiedzić powyższe miasto. Kolejnym celem była Francja, a dalej już niewielka hiszpańska miejscowość Llanca, położona nad Morzem Śródziemnym. Ostatecznie dotarliśmy do celu, Barcelony. Przeszkód i perypetii było wiele, a jedną z najbardziej dokuczających była marudna klimatyzacja, która potrafiła odmówić posłuszeństwa przy 37 stopniach Celsjusza. Na razie tyle w kwestii opisu ale zamieszczam jeszcze link do obszerniejszych relacji na blogu mojej siostry, a gdy tylko łącze na to pozwoli, załączę zdjęcia.

Coche en la direccion de Espana - blog Młodej

1 komentarz:

  1. Byłam w Szwajcarii i doskonale rozumiem co masz na mysli. To chyba moje miejsce na ziemi, ale w tym staram się upewnić, bo jeszcze tyle rzeczy do zobaczenia pozostało..życia na to nie starczy :)
    Miłego wypoczynku życzę :*

    OdpowiedzUsuń