czwartek, 26 czerwca 2014

Szósty Takt

Aleksander stał w progu pokoju, oniemiały tym co usłyszał. Jak to "wyrżnie wszystkich"? Przecież to nadal...
 - Co do jednego. - oznajmił poważnym tonem Sherabita wskazując mieczem na przyjaciela.
 - Nie możesz! Znasz zasady! To...
Nie dokończył. Wojownik stał w miejscu gdzie wcześniej znajdował się strzaskany teraz stół; opuścił ostrze, zamknął oczy i zapadł się w sobie.
Szybko odnalazł obecność silnego już Animu. Stanął przed bezkształtem nieustannie wijących się płomieni, zapadających, to znów eksplodujących; swą dzikością pożerały same siebie by rosnąć w siłę, będąc wiecznie gorejącym chaosem samonapędzającej się potęgi, która raz pchnięta staje się nie do zatrzymania.
Ogień zahuczał groźnie kiedy wojownik stanął przed nim.
- Przyszedłeś! Czego tu chcesz? Zgasić mnie, tak? Stłumić mnie, tak? Po to tu jesteś? ODPOWIEDZ!
Zagrzmiał razem z poniesionym echem ale żadna odpowiedź nie padła. Płomienne wije pełzły w kierunku bohatera.
- Nie masz takiej siły! - syczał dalej - NIE ZATRZYMASZ PONIESIONEGO ŻARU!
Pogłos jeszcze chwilę niósł potężny krzyk. Ciszę wypełniał tylko szum palącej się istoty.
- Nie zamierzam. - rzekł wreszcie cicho Sherabita. - Nie dzisiaj.
Na te słowa Anim nie odpowiedział, analizując ich znaczenie.
- Jesteś mi teraz potrzebny. A więc płoń.
- Tak...! - z rosnącym podnieceniem rozżarzył się jaśniej Anim.
- Pożyw się moim sercem. Niech zapłonie krew moja i oczy.
- TAK! TAK! TAK! - jak echo słyszał w głowie bohater.
- Nie... - szepnął Aleksander.
Kiedy wojownik otworzył oczy, kolor jego zawirował na czerwono i całe stanęły w ogniu, skacząc żywo nad brwi. Ciemność wokół jego ostrzy przybrała kształt ostro zarysowanych płomieni. Stawiając wolne lecz twarde kroki, stanął w końcu kilka centymetrów od drzwi prowadzących na zewnątrz, wbijając w nie wzrok, jak gdyby przez nie widział i cierpliwie czekał na to co ma nadejść. Zza drzwi dochodziły odgłosy kroków, szmer martwych liści na kamieniu otaczającym dom, kopnięty tu i ówdzie przedmiot, wreszcie skrobanie w ściany i ciche pojękiwania. Trzask drewna i głośny jęk Pustego wybiły się ponad tę symfonię, kiedy Sherabita przebił ostrzem drzwi przeszywając jednego z nich. Szeroki uśmiech zakwitł na twarzy wojownika.
Wyrzucone nieznaną siłą, drzwi wyleciały z futryny drewnianego domu, posyłając wiszące na nich ciało kilka metrów dalej. Zgromadzeni przy domu Puści zastygli na chwilę w miejscu, zainteresowani nagłym poruszeniem.
Sherabita stał w futrynie na szeroko rozstawionych nogach i szeptał inkantację.
- ... et mortu! - z krzykiem wybiegł wyprowadzając spiralę mieczy. Te niczym przedłużenie jego dłoni,  sięgały gdzie on mógł li dotknąć, cięły gdzie jego wola kierowała - pierwszy, drugi, trzeci, padali kolejno z horyzontalną blizną na gardzieli. "Zatrzymanie, kolano - wybicie od ziemi i cięcie od góry. Pamiętaj o dyscyplinie ruchów. Rozszczepienie i cięcie! Źle! Pilnuj precyzji!" - w myślach grzmiały słowa Nauczyciela. A jednak padali jeden za drugim i żaden nie był w stanie go tknąć. W dzikim walecznym rauszu był jak ogniste bicze. Młodzieniec we fraku, stojący w domu patrzył z przerażaniem na rzeź rozgrywającą się przed nim. Sherabita walczył pochłonięty Gniewem i nic nie mogło go zatrzymać chociaż wiedział, to co wiedział i młody  Twórca:
- Bezimienny, przecież...przecież to mogą być twoi rodzice! - krzyknął.
Przystanął w pół ciosu na dźwięk głosu przyjaciela. Po chwili obcy dotyk zwalił go z nóg i padł na jedno kolano, jakby kopnięty w plecy. Poczuł nagły upływ energii i ciało ugięło się. Zaskoczony, w odruchu obronnym, niczym dzikie zwierzę wykonał gwałtowny obrót tnąc kilku najbliższych przeciwników. I znów dotyk. Puści uderzali go w coraz czulsze punkty, a on upadał. Wbił ostrza w ziemię żeby się oprzeć. Otaczało go kilku. Kilka dotknięć i sam stanie się jednym z nich.
- Nie...! - wydusił. - Nie teraz. Ja was...
- Nie...nie możesz ich wszystkich... - dukał Aleksander obserwując walkę. 
- Ja was... - urwał w pół głosu Wojownik i spuścił głowę. Puści otoczyli go ciasnym kręgiem.
- NIE! - krzyknął młodzieniec widząc upadek. Zaczął biec ku przyjacielowi.  - Nie możecie go...
- NIEEEEEEE! - nienaturalny krzyk Sherabity przeszył wszystkich. Wiatr zatoczył wirem wokół zgromadzonych Pustych, po okolicy poniósł się huk i światło. 
Aleksander obudził się oparty plecami o ścianę. Przed sobą miał wejście do domu, a za nim krajobraz pobojowiska. Szybko otrząsnął się i wybiegł na zewnątrz szukając przyjaciela. Wśród opadającego pyłu kilku kompletnie zdezorientowanych ludzi budziło się i podnosiło z ziemi. Kręgiem otaczali człowieka leżącego na ziemi i przyglądali mu się ze zdumieniem. Po jego lewej i prawej stronie spoczywały miecze. Oddychał z trudem, a na jego piersi złożyła głowę kobieta o długich, rudych włosach i płakała. 
Aleksander podszedł i spojrzał na przyjaciela,  który w tym momencie otworzył oczy.
- Aleksandrze... - wyszeptał zachrypniętym głosem. - Czy ja...?
- Nie. - odpowiedział stanowczo młodzieniec - Dokonałeś czegoś znacznie większego. 

sobota, 21 czerwca 2014

Nie-cel

Pewien człowiek, żyjący w dużym mieście,  każdego dnia w godzinie popołudniowej kończył swoją pracę w dużej firmie i wychodził przed budynek gdzie miał zaparkowany samochód. Któregoś dnia jego drogę między drzwiami firmy, a samochodem, przeciął pospiesznie idący przechodzień, który zatrzymał się nagle i wodził wzrokiem po budynku.
Pracownik firmy był uczynny toteż zapytał bez wahania:
- Dzień dobry. Będę jechał samochodem, może pana podwiozę? Dokąd pan zmierza?
Na co ten spojrzał na pytającego i odpowiedział spokojnie:
- Nie wiem. - po czym pomknął szybkim krokiem dalej.
Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. Po tygodniu, pracownik zapytał:
- Czy dzisiaj wie pan, dokąd pan zmierza?
- Nie, a powinienem? - odpowiedział podróżny.
- Jeśli chce pan trafić na miejsce, powinien pan wiedzieć.
- Och chłopcze, na pewno trafię kiedy je znajdę.  - skwitował z uśmiechem i ruszył dalej.

wtorek, 10 czerwca 2014

Conatus

W żyłach płonie ogień.
Jak długo jeszcze mogę?
Wzrok ciężki jak kowadło
i jak światło płomień,
rzucam nim na ścianę.

Myśli jak związane.
W klatkę schowane.
Zwykle płyną wolne,
teraz cierpię za nie - 
sumienia spowiedź rewoltę.

Krew nie płynie serca portem,
de profundis post mortem.

niedziela, 8 czerwca 2014

Księga Archiwum Ekstrakcji (fragment II)

...a spośród wielu stworzeń, których obecność znaczy te ziemie od czasu Wielkiej Ekstrakcji, najliczniejsi zdają się być Puści. Wedle najdalej sięgających relacji należałoby sądzić iż pojawili się w niedługim czasie od uderzenia, wedle przekonań racjonalnych jednak, że istnieli na długo przed. Słuszność tych drugich potwierdzają obserwacje i badania poczynione nad Pustymi przez Obserwatorów, z dawna zwanych uczonymi.  Nieliczne z tych badań zachowały wyniki, które przetrwały do dnia dzisiejszego, a jeszcze mniej tych, które mi - Kronikarzowi Krain Opustoszałych - udało się zdobyć oraz odtworzyć na poczet tej księgi.
       Stworzenia te to... <fragment spalony> 
       ...a dosięgnięci uderzeniem wyzuci z... <nieczytelne>.
       Jeśli wziąć pod uwagę jedynie zewnętrzną fizjonomię Pustych, nie różnią się zanadto od ludzi. Jedyną lecz zasadniczą cechą różniącą ich od wspomnianego gatunku to oczy - u Pustych czarne, bez śladów bielma czy koloru. Jeśli wierzyć księgom sprzed Ekstrakcji, dawniej oczy miały związek z istnieniem tzw. duszy (rzecz szerzej omawiana w indeksie do odpisów o Starych Bogach).
      Ciężko cokolwiek powiedzieć o celu czy sensie istnienia Pustych. Choć niezbyt szybcy i porywczy, są gatunkiem bardzo niebezpiecznym z racji swojej... <fragment spalony>. Puści choć nie są głusi to nie słyszą; nie są ślepi lecz nie widzą, nadal żywi choć nie czują i nie wiedzą. Poruszają się, jedzą i załatwiają jak ludzie - nie wiadomo jednak czego szukają i za czym podążają. Kontakt z Pustym kończy się dla człowieka dwojako: śmiercią lub przemianą w Pustego. Poniekąd wyjaśnia to teorię na ich pochodzenie lecz nie wiadomo jakim odbywa się to sposobem. Znanym jest natomiast fakt iż Puści szybko gromadzą się do miejsc gdzie wystąpiła silna emanacja Animu. Panuje powszechna opinia wśród Samych, jakoby Puści rzekomo "żywili" się ludzką energią Anim.

Karta z rodziału "O gatunkach Ziem Opustoszałych"
Księgi Archiwum Ekstrakcji