piątek, 12 kwietnia 2013

"Chwila"


Szepce budzik.
Bulgocze wrząca woda, jęczy silnik autobusu.
Krzyczy nienasycona kasa fiskalna.
W milczeniu niewidomi karcą chodnik.
Brak, totalny brak melodii.
Słyszę jak w roślinach chlupocze glukoza.
Jak koza do woza, przychodzą na stragany.
Pył podnoszony przez wiatr znowu kwili.
I jestem tu, żyję tą chwilą.
Jestem tu, jestem w tej chwili.
I ciągle 
Tyk...Tyk...
Wskazówki biją coraz mocniej
Paradoksalniej
Z minuty na minutę, jestem coraz dalej
I dalej
Tyk...Tyk...
Nieudolnie próbując wybić rytm
Nieustannie z niego wybijają
Tancerze nienarodni
Brak, kompletny brak melodii.

Szyderczo śmieje mi się w twarz
Oto mój przyjaciel - Czas...

Potyczka w Bitwie, na Wojnie

Wchodzę do swojego pokoju. Lewą ręką zamykam za sobą drzwi i staję wobec przestrzeni osobistej tworzonej przez kilka ścian i zbiór przedmiotów znajdujących się w ich obrębie. Rozglądam się. Kanapa. Biurko. Ściana z gitarami. Pusto. Pierwsze co mnie ogarnia to przygnębienie, smutek. Po krótkim zastanowieniu dochodzę do źródła i odpowiadam dlaczego. Jestem sam. Na te słowa, skomplikowana biochemia mojego organizmu reaguje odpowiednimi związkami, wywołując u mnie kolejne fale negatywnych emocji. Zasypuje mnie grad strzał obrazów znanych mi pięknych kobiet oraz prawdopodobnych scenariuszy z nimi związanych, w tym bijących w moje potrzeby bliskości, ojcostwa, odpowiedzialności. Czułe punkty zostały zranione. Z pomocą przychodzi mi mój wierny giermek, taszcząc ciężko, lecz z entuzjazmem, bandaże i wierną tarczę, towarzyszkę bitew, której imię nadałem Racjonalizacja. Wraz z nią, wraca odwaga i siła by, prąc naprzód, rzucać dzielnie pociski pytań i twierdzeń. Kolejno pod moje ręce podchodzą włócznie o ostrych grotach znaków zapytania; "Czyż nie jestem jeszcze młody?"; "Czy to ta Jedyna?"; "Jakie mam wobec tego pragnienia?". I kiedy przeciwnik zdaje się opaść z sił na tyle, by nie móc utrzymać tarczy, i ja zrzucam cięższy oręż, a zza pleców wyciągam łuk, sięgając równocześnie do kołczana pełnego zaostrzonych grotów twierdzeń: "Związek to rzecz poddana władzy nie tylko emocji lecz i rozsądku!"; "Mam na to czas!"; "Doglądaj swoich emocji!"; "Bądź uważny!"...
Koniec końców, przeciwnik mój pada. Zamykam drzwi w swej głowie, wiodące na pole bitwy. Zostawiam za sobą okrzyki potyczki i, niosące je, wichry, smagające mą tarczę nie mniej niż ciosy oponenta.
Zza moich pleców przypomina o sobie jedynie echo ostatniego krzyku dobitego przeciwnika, odgrażające się powrotem i zemstą o strasznej sile. Tak, mam tego świadomość i wiem,  że to była jedynie bitwa, pomniejsza potyczka w wojnie, która trwać będzie po ostatnie bicie serca. Mojego serca.