środa, 18 grudnia 2013

Drugi Takt, cz. II

Wchłonięty przez ciszę własnych myśli, stał teraz pośrodku przestrzeni zamkniętej czarnym sklepieniem. Bezkres bezdźwięcznej pustki, choć przytłaczający, emanował spokojem. Gdzieś w oddali rozdarł się pojedynczy grzmot niepewności gdy otworzył oczy żeby zorientować się w sytuacji. Wewnętrzne Sanktuarium – pomyślał – muszę zachować kontrolę...
Impulsy ulgi spłynęły z barków wojownika pod naciskiem obcego dotyku.
- Nie męczy Cię to? - usłyszał. Kobiecy głos, słodki i ciepły, zdawał się współgrać z czułym masażem.
- Te wszystkie walki, całe to poszukiwanie...musisz być strasznie zmęczony.
Delikatny dotyk smukłych dłoni sunął po jego piersi kiedy stanęła przed nim. Choć niższa niż Bezimienny, stała teraz na tyle blisko by z jej odsłoniętego karku uderzył go słodki, kojący zapach, którego choć nie umiał określić, nasuwał jedno skojarzenie – rozkosz. Ciemnozłote włosy, z tyłu upięte w niedbały kok, z przodu częściowo skrywały jej uwodzicielskie spojrzenie niebieskich oczu, które wędrowało między jego oczami, a miejscem gdzie kierowała swą rękę. Całe jej ciało, delikatne jak błękitny jedwab, którym była skąpo okryta, przeszło subtelnym dreszczem. Choć krótka, chwila ta była jak spektakl pożądanego piękna. Jej oddech nagle jednak się urwał, a przerażone spojrzenie spotkało się z twardym wzrokiem mężczyzny. Złapał ją za nadgarstek ręki, która sięgała do pasa jego szaty. Ta szybko wplotła drugą dłoń w jego włosy i zbliżyła twarz do jego twarzy.
- Przecież mnie pragniesz, widzę to w...
- Nie – uciął twardo. Wzdrygnęła się lekko.
- Kłamiesz – wycedziła – wszyscy mnie pragniecie. Beze mnie...
- Nie – powtórzył. Otworzyła szerzej oczy, jak gdyby w niedowierzaniu.
- Ale...jestem piękna. Jestem jedyna. Czemu... - głos jej zadrżał.
- Nie jesteś Nią – powiedział, tym razem łagodniej. Uwolnił jej rękę i przytulił całą do siebie.
- Ale... - cicho, w niedowierzaniu powtarzała.
Poczuł jak koszula na jego piersi moknie od jej łez.
- Dziękuję – wyszeptał. W tym momencie jej sylwetka zmieniła się w wodę i powoli zniknęła z ramion wojownika.
Tak Sherabita ukoił Pożądanie.