piątek, 16 listopada 2012

Wtórny relatywizm

Po pierwsze, nigdy ale to nigdy nie wierzcie ludziom, którzy mówią, że po wysiłku fizycznym idą spać. To jest bujda na resorach! Przebiegłem właśnie 3 km w zabójczym tempie i ostatnie na co mam ochotę to sen.
Ad rem jednakże!
Otóż...

Wiecie co postrzegam jako bardzo silny problem w ludzkiej egzystencji życia codziennego? Rozstaw i rozrzutność. Wypisałem dwa czynniki pomimo pojedynczego podmiotu w pytaniu ponieważ dotyczą tego samego.
Chodzi mi o to, że ludziom brak rozeznania i rozsądku. Postrzegają jedynie skrajności. Aby zobrazować o co mi chodzi posłużę się przykładem. Weźmy odcinek, w klasycznym, matematycznym jego rozumieniu. To znaczy linię o początku i końcu, wyraźnie zaznaczonymi. Jeżeli na obu końcach postawimy kropki i opiszemy je jako postawę "p" na jednym z nich oraz postawę "nie-p" na drugim, otrzymamy właśnie obraz problemu. Dokładnie to co ludzie widzą i do czego się odnoszą, lub z czym obnoszą. To znaczy partykularną skrajność i jej kompletne przeciwieństwo dla wszystkiego co nie jest właśnie tą postawą. Żadnej analizy, która pozwoliłaby dostrzec rozsądny złoty środek, który naprawdę istnieje, a jednak zostaje pomijany, jak cała reszta punktów na odcinku. Liczą się tylko początek i koniec. Mało tego, dostają one od razu swoją ocenę i wartość! Ten jest dobry, a tamten, będąc przeciwny, siłą rzeczy jest zły. Nie dlatego, że faktycznie jest zły, ale dlatego, że nie jest tym. Możemy spojrzeć szerzej i powiedzieć: tamta postawa jest zła ponieważ nie jest MOJĄ postawą. Bo ludziom bardzo łatwo przeskakiwać z jednej skrajności w drugą. Powiedz: wierz, staną się dewotami i ekstremistami. Powiedz: myśl - staną się racjonalistami i ateistami.
Brak rozsądku, brak własnego poglądu, decyzji...brak siebie?

Z ciekawości posłużyłem się popularną wyszukiwarką o okulistycznie zabarwionej nazwie. Zacząłem od wpisania słówka "jak". Od razu wyskoczyły mi podpowiedzi mądrego systemu. Jak schudnąć, jak szybko schudnąć, jak napisać cv, jak poznałem waszą matkę, jak urodzić i nie zwariować itp. Zaintrygowany wynikami poszedłem dalej. Dopisałem więc "być". Jak być szczęśliwym, lubianym, ładnym, bogatym i tym podobne frazesy wypełniły wyskakującą listę. Wśród nich poszukiwane przeze mnie zdanie: jak być sobą.
"Co zrobić aby być sobą? - Psychologia na co dzień!" krzyczy pierwszy link.
"Być sobą - ale jak to zrobić?". Robi się ciekawie ale dalej jest jeszcze lepiej.
"Enneagram czyli: być sobą na dziewięć sposobów!". Wow! To już mamy 11 sposobów na bycie jedną osobą! Coś niesamowitego...
Zadziwia mnie konformizm XXI wieku. "Masz pytanie? My mamy odpowiedź". Nawet na tak podstawową kwestię jak być samym sobą. "Prosty przepis na zdrowe poczucie...!".
Zero woli, zero siły, brak jakiejkolwiek twórczości i kreacji.
Wszystko poddane relatywizmowi.
W dodatku wtórnemu.

6 komentarzy:

  1. Nie uważam, że z powodu istnienia horoskopów powinieneś wyciągać wnioski na temat naszego wieku. Przecież to jest tylko głupia reklama, bądź biznes na esemesy i nie możesz sobie uzurpować praw do oceniania społeczeństwa na podstawie istnienia jakiejśtam strony w internecie.
    I zdaje mi się, że w tym wpisie osiągnąłeś już mistrzostwo w przeroście mętnych i niezrozumiałych słów do treści i myśli, które są przekazywane.
    Azaliż alegoria ukuta używszy królowej nauk nie ukontentowała mnie w zupełności, tak żebym wyzbył się wszelakich ambiwalentnych uczuć w stosunku do idei emanującej w tej notce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Primo, muszę Ci podziękować, bo Twój komentarz bardzo mnie rozbawił, a miałem dość nudny dzień.
      Secundo, moja rada na przyszłość dla Ciebie, zwłaszcza, że zdaje się jesteś przed maturą: czytaj uważnie. I jeżeli uważasz, że w tymże tekście oparłem się na horoskopach itp. to, z całym szacunkiem, ale jesteś strasznie zamkniętym umysłem, o bardzo wąskiej perspektywie.
      Dalej idąc. Nigdy nie roszczę sobie praw do oceny czegokolwiek i kogokolwiek i zawsze zaznaczam to stosownymi wyrażeniami wskazującymi, że jest to tylko i wyłącznie moja opinia. Nie mam wyłączności na prawdę, a jedynie prawo do swojego zdania.
      Tercio, czy też już quatro, jeżeli uważasz, że moje notki są przerostem formy nad treścią z użyciem mądrych słów aby to zamaskować, to trudno. To Twoja opinia. Moje pytanie tylko: po co to czytasz? Skoro Ci się nie podoba, nie czytaj. Jeśli chciałeś zbudować na tym swoje ego uważając się za mądrzejszego, to Ci nie wyszło. Przykro mi bardzo.
      Na koniec powiem tylko, że składnia gramatyczno-słowna ostatniego zdania Twojego komentarza pozostawia wiele do życzenia.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Lol, nic nie chciałem zbudować, tak tylko napisałem jak to odebrałem, bo mi się nudziło, nie musisz tak flejmować :P Zresztą co do pierwszej części (jak co do całokształtu Twojej twórczości i stylu) nie mam żadnych zastrzeżeń, ale historyjka z "wyszukiwarką o okulistycznie zabarwionej nazwie"(swoją drogą podbił mi serce ten epitet!) nie wydaje mi się zbyt sensowna.
    Wyszukałeś w wyszukiwarce kilka poradników psychologicznych i test osobowości, okej, ale w tym miejscu zaczynam się gubić, bo zupełnie nie czaję związku tej przejmującej historii z konformizmem, wolą, siłą, twórczością, kreacją i relatywizmem; i nie kumam niestety co w ogóle oznacza "wtórny relatywizm", a brzmi fajnie, więc prosiłbym Cię przy okazji żebyś to jakoś rozwinął.
    Po sekundanto, albo i tiramisu - przecież to oczywiste, że każdy cel można osiągnąć na różne sposoby, więc nie wiem skąd to święte oburzenie, że można być sobą w ten, albo inny sposób, skoro jeszcze kilka miesięcy temu na tym blogu, w tekście "Polemika o kreacji personalnej" napisałeś bardzo poważne i wyegzaltowane przemyślenia o problemie mnogości "ja" we mnie, a w powyższym artykule nagle czytamy, że to podstawowe zagadnienie, na które szukanie odpowiedzi jest wyrazem konformizmu i braku kreatywności, czy nie wiem co, bo już nie wiem sam, czy wnioski zapisane tuż pod tym wyniosłeś z tegoż przeżycia z wyszukiwarką, czy wymyśliłeś, czy co.
    I to, że dopuściłem się krytyki twoich dzieł nie oznacza, że miło mi jest czytać jak nazywasz mnie śmiesznym, zamkniętym, o wąskiej perspektywie, próbującym powiększyć sobie ego i samoocenę; i jak bardzo troskliwie (prześmiewczo?) odnosisz się do mojego wieku. Spróbuj podyskutować bez wyzwisk, bo Ty tu się pośmiejesz jak kogoś poobrażasz, a po drugiej stronie światłowodu ktoś może zostać na całe życie zraniony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie teraz odwróciłeś kota ogonem. Ale na tym dyskusję bym skończył dalszą, zaraz po mojej odpowiedzi tutaj.
      Miej świadomość zabarwienia tonalnego intencji kiedy piszesz. Ot choćby w komentarzu. Bo ja odebrałem go jak włażenie mi z butami dość brutalne w dodatku na nierównym gruncie i poziomie, nie ubliżając tutaj nikomu. I po prostu stanąłem w obronie, nie możesz mi się dziwić.
      O tym mówiłem określając Cię jako "zamknięty umysł" o czym wspomniałeś w drugim akapicie powyższego komentarza. Nie jest to obelga, nie powiedziałem, że jesteś tępy czy coś podobnego. To informacja zwrotna, określenie specyfiki myślenia. Wiadomo, że nie każdy umie spojrzeć szerzej na tę czy inną sprawę acz nie ukrywam, że tego oczekuję od czytelników tego bloga. Nie staraj się na siłę rozumieć, bo zbłądzisz albo się ośmieszysz. Mówię z autopsji.
      Co do kreacji siebie. Poprzedni post, który wymieniłeś ma niewiele wspólnego z tym. Ten całkowicie inaczej ujmuje problem. Natomiast może faktycznie zdałoby się małe wyjaśnienie, rozwinięcie tematu. Mogę takowe napisać.
      Co do "obelg". Jak już wspomniałem, nie miałem na celu Cię obrażać, a jedynie wskazać na pewne fakty. Dlaczego? Ponieważ z doświadczenie wiem, że jeżeli się ludziom wytyka wady, to rodzi jedynie złość. Jeżeli natomiast wskaże się je, bez zabarwienia emocjonalnego, dostrzegają je i pracują nad nimi. To samo tyczyło się mojej u]wagi o maturze.
      Mam nadzieję, że to wyjaśnienie rozwiązuje problem. Jeśli jednak nadal rodzą Ci się jakieś wątpliwości - nie ma problemu. Odpowiem na wszystkie.

      Usuń
  3. Na pewno mam wątpliwości co do tego, jak rozumieć ten relatywizm, a już szczególnie wtórny, mógłbyś to rozwinąć. Resztę raczej rozumiem, ale nie do końca się zgadzam z takim wyolbrzymianiem tych problemów.
    Jasnym jest, że zawsze będzie nas otaczać mnóstwo ekstremistów i ludzie którzy "nie-swoje" będę uważać jako przeciwieństwo "swojego", ale to raczej nie jest cecha, która doskwiera bardziej, albo występuje częściej od innych cech wypływających z braku rozsądku i chęci rozumienia - na przykład egoizmu, nietolerancji... Ale dotyczy to raczej tylko ludzi nierozsądnych i niechcących zrozumieć, więc nie widzę w tym jakiegoś szerszego problemu, nie spotkałem się jeszcze z sytuacjami, żeby to mi jakoś bardziej przeszkadzało w ludziach dookoła.
    No i faktem jest, że doktrynami XXI wieku stały się konformizm i konsumpcjonizm, ale nie jest to ani bardzo odkrywcze stwierdzenie, ani też do niczego konkretnego nie prowadzi - żyjemy w świecie, w jakim żyjemy, niech sobie świat będzie wielką maszyną zarabianie-wydawanie (a jak wydawanie to ułatwianie sobie życia), która traktuje cię jak bydło mleczne - chce od ciebie twojej pracy i za pieniądze zapewni za ciebie wszystko inne, żebyś nie musiał się niczym, a przede wszystkim myśleniem i samodzielnością, męczyć. Ale póki nikt Cię do tego nie zmusza i Ty możesz robić co chcesz, to co z tego - niech se inni będą nawet szukać w internecie jak mają robić zakupy w supermarkecie, mnie to nie martwi, mają do tego prawo. A kontrkultura do konformizmu trzyma się naprawdę dobrze - przecież wszyscy ci, którzy najwięcej osiągnęli w życiu do niej należą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zgadzam się.
      Nie miałem na celu wyolbrzymiania problemu, nie robię z tego sensacji. Moim celem jest wskazanie i nazwanie problemu gdyż dopiero wtedy staje się on widoczny i można z nim coś zrobić. Taka rola człowieka już od początku, aby rzeczy nazywać ;)
      Tu też trochę ujawnia się druga strona tego bloga. Służy on też trochę i mi samemu. Pozwala zawsze bardziej przemyśleć sprawy przeze mnie dostrzeżone i wymagające doprecyzowania, nazwania. Mój pierwszy profesor filozofii wpajał mi zawsze: "Jeśli nie umiesz nazwać i wytłumaczyć to znaczy, że tego nie rozumiesz".

      Usuń